Brzmi jak: heavy z doomowymi naleciałościami
Jak ja lubię takie granie! Ciężkie, melodyjne, z polotem,
opatrzone świetnymi wokalami. Niemiecki kwintet całymi garściami czerpie z
Manilla Road, Atlantean Kodex, Manowar, Iron Maiden i starego In Flames (do
1997). Czerpie i miesza, miesza, miesza... Efekt to minialbum definiujący
własny styl hordy. Prawdziwie rzadka rzecz, wszak często zrzyna się na żywca
nawet na trzeciej-czwartej płycie. Jest w tej muzie jakiś odległy smutek,
nostalgia... nie żadne emo-żale, bo dziewczyna rzuciła. Cholernie dobre i
zaskakująco oryginalne!
www.facebook.com/lunarshadowband
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz