niedziela, 11 października 2015

FINAL FRIGHT „Artificial Perfection”



Nightbreaker Records
Brzmi jak: Dead Exodys
Od demówki, którą jakiś czas temu recenzowałem, trochę się u Final Fright zmieniło. Przede wszystkim wymienili paszczowego, co nadało ich muzie odrobinę własnego sznytu. Wciąż bardzo dobrze „coverują” Exodusa (własne pomysły w ilościach śladowych), lecz wokal to zupełnie inna bajka. Deriu przypomina bowiem Jello Biafrę. Brakuje „Holidays In Cambodia”, stanowczo powinni o tym pomyśleć. I nic nie poradzę, całkiem mi się „Artificial Perfection” podoba.
www.facebook.com/finalfright
Vlad Nowajczyk [6.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz