Lullabye Records
Brzmi jak: ciekawa mieszanka stylistyczna
Znów Hiszpania i niemalże tradycyjnie – wysoka jakość. Nie
brzmienia niestety. Jest suche jak resztki marihuany wydobyte z grobowca
Tutenchamona. Pogłos wokalu i solówek kojarzy się z polskimi produkcjami z 80s.
Szczególnie z „Epidemiami” Turbo. Nie tylko pod tym względem, muzycznie też.
Techniczny thrash z wycieczkami w Death. Do tego wysoki, śpiewny wokal. Nie
narzekam już? Słusznie, bo to bardzo udany debiut. Skojarzenia biegną nie tylko
do Turbo, także w kierunku Control Denied i Metal Church. Słucha się świetnie,
choć przy korektorze trzeba pogmerać.
www.facebook.com/stormheavymetal
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz