piątek, 13 listopada 2015

ARCHER „Culling The Weak”



Metalville
Brzmi jak: Angel Witch XXI wieku
Wyjeżdżając na koncert Annihilatora, nie sądziłem że otwieracz pozamiata mną bardziej niż gwiazda wieczoru. Tak się stało i należało sprawdzić, czy na płycie też miażdżą. Sprawdziłem. Miażdżą, lecz odrobinę mniej. Nie nagrał jej bowiem genialny perkusista Keyhan Moini, a dwaj jego poprzednicy. Bębniarze nieźli, ale różnica jest.
Tym niemniej „Culling The Weak” wielką płytą jest. Dylan Rose nie tylko przypomina młodego Kevina Heybourne’a, przyćmiewa klasyka swymi umiejętnościami. Gitarowy wymiatacz o głosie… niczym szkolony wokalnie Dave Mustaine. Nie sposób nie wspomnieć o wituozerskich partiach basu Davida DeSilvy.
Dobra, ale to tylko warsztat. Podstawą są kawałki, prawda? No i mamy osiem zwartych, przebojowych numerów. Zgrabnie łączą klasycznego hardrocka z NWOBHM. Co najbardziej zaskakuje? Kolejny istotny składnik muzy Archer: techniczny thrash Megadeth i Coronera. Wszystko to wymieszane fenomenalnie. Bez słabych punktów. Taki „King For A Day” to murowany hicior, polecam wersję z krakowskiego koncertu. Już z Keyhanem.
Ledwie nasyciłem się tym albumem, a już mam chęć na kolejny. Wszak to obecny skład jest optymalny. Na to trzeba będzie poczekać, a w międzyczasie jeszcze raz upolować Archer na żywo. Gdzieś.
www.facebook.com/archernation
Vlad Nowajczyk [9.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz