Brzmi jak: ujarany doom/blues/rock
Ta płyta nie wchodzi od razu. Wkręca się powoli,
nieubłaganie. Gdy już siedzi, jedyne co można powiedzieć to „ale faza, ja
pierdolę”. A to dopiero początek. Australijskie power trio zakotwiczyło
muzycznie na przełomie 60s/70s. Hendrix, Cream, Black Sabbath. Opętańcze
(Marcus to znany na najmniejszym kontynencie spirytysta) wokale, pokręcone
kompozycje, wszędzie opary zielska, choć to nie stoner. Kapcanieję ostatnio,
bowiem jeszcze nie słuchałem tego krążka w odmiennym stanie świadomości.
www.facebook.com/witchskull
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz