Brzmi jak:
jednostajny heavy metal
Za jakie winy… Drugi gniot z rzędu. Nie aż taki jak
Individual, ale jednak. Panowie z Grenoble grać umieją. Szkoda, że ich radosne
patataje schowane są w miksie bardzo głęboko. Na przedzie zawodzi zaś pani,
niejaka Nicky Daymond. Zawodzi, ale nie wyje. Ba, ona ma całkiem solidny
warsztat i możliwości. Brakuje jej jednak kogoś, kto zasugerowałby jakąkolwiek
dynamikę. Jej śpiew we wszystkich numerach tej zbyt długiej płyty jest
właściwie identyczny, z dynamiką zerową. Tym samym przydługie kawałki zlewają
się w jeden i… musiałem sobie zrobić przerwę w połowie. Po odświeżeniu uszu
koncertówką Onslaught wróciłem do Sacred Seal. Niestety, święta foka nic na tym
nie zyskała. Nuda!
www.facebook.com/sacred-seal-...
Vlad Nowajczyk [4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz