Brzmi jak: metal harcerski
Ratunku! Nie udało mi się debiutu Tajów przesłuchać za
jednym posiedzeniem. Musiałem go podzielić na trzy części. Ba, za każdym razem
zastanawiałem się, co to jest i dlaczego to włączyłem. Do kroćset, dawno nie
słyszałem tak potwornie złej muzyki, granej jednocześnie z tak ogromnym,
słyszalnym zaangażowaniem. Kwartet z Lamphun (wiem nawet gdzie to, byłem wiele
lat temu w pobliskim Chiang Mai) próbuje łączyć wpływy heavy, thrash, death i
black metalu. Wychodzi im to bokiem z racji totalnego braku umiejętności
wykonawczych i kompozytorskich. Powinni ten krążek schować gdzieś głęboko i
nikomu nie pokazywać. Pasja nakazuje im bowiem nadal tworzyć, mi zaś życzyć, by
kiedyś osiągnęli poziom słuchalny.
www.facebook.com/individualmetalband
Vlad
Nowajczyk [0]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz