Coverius
Brzmi jak: pająk jakoś mało wilczy
Kocham bezgranicznie stare płyty Pająków, więc i do tej
starałem się przez ostatnie miesiące przekonać. Nie udało mi się. Zacznę jednak
od pochwał. „V” to krążek zagrany i zaśpiewany fenomenalnie. Pod względem
technicznym mucha nie siada. Słychać wieloletnie doświadczenie całej ekipy. Mnóstwo
tu smaczków, ilością zajebistych patentów dałoby się obdzielić kilka albumów.
Teraz podstawowa przyczyna, dla której ostatecznie nie
wszedł mi i poddałem się. Sterylność. Brakuje tu szaleństwa. Na żywo dodają go
wokalizy Rockera, które w wersji anglojęzycznej stały się bezpieczne. Nie
pojmuję, skąd pomysł wydania wersji na rynek polski w języku Szekspira. Maciej
zdecydowanie lepiej czuje się w języku ojczystym, zresztą (do kroćset!) tak
właśnie wykonywane są na żywo. Zonk. Kwestia druga: jednostajność.
Ponadgodzinna płyta w średnich tempach okazuje się zbyt długa. Co by tu
pomogło? Większe zróżnicowanie albo skrócenie całości. Na koniec „orkiestrowa”
wersja „It’s Your Time”, która nie wnosi absolutnie nic, a sama orkiestracja
rodem z Within Temptation pasuje na heavy-prog-thrashową płytę niczym kurtka
Cro-Mags na Chris Browna. Brakuje pazura, a ten kiepski pomysł dodatkowo psuje
odbiór. „V” nie jest tak słaba jak jej ostatni numer.
Szóstka po znajomości.
www.facebook.com/wolfspiderofficial
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz