wtorek, 5 kwietnia 2016

DANGER „Camp Of Death”



Brzmi jak: niby banał, ale jaki potencjał!
Ile razy słyszeliście Metallikę, Slayera, Sodom i Kreator? A ich naśladowców? Tak sądziłem. Nie dziwicie się więc, że bez entuzjazmu podszedłem do debiutu chojnickich thrasherów. Widząc na zdjęciach twarze starsze niż młodsze, obawiałem się harcerskiego grania. Wyglądali na wapniaków, a tu takie jaja! Danger łączy wpływy wyżej wymienionych w coś, co ma szanse przerodzić się w zajebistą muzę. Na pierwszy rzut ucha – ponadprzeciętna sprawność bębniarza. Na drugi – całkiem oryginalna barwa głosu wokalisty. Na trzeci – niosące riffy i miodne solówki. Tylko bas, jak na AJFA, słabo słychać. Czy z tej mąki będzie chleb? Oby!
www.facebook.com/dangerthrash
Vlad Nowajczyk [7]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz