czwartek, 7 kwietnia 2016

EMERALD „Metal Redemption”



Azura Records
Brzmi jak: Ziggy Sabbath
Dawno (ze dwa, trzy tygodnie, czyli ze 100 przesłuchanych płyt) nic mnie tak nie rozjebało na kawałki, jak to skromne, nikomu nieznane trio z Arizony. Wyobraźcie sobie połączenie wpływów Black Sabbath (z podejściem Count Raven), Davida Bowie z epoki „Ziggy Stardust”, The Beatles, Fleetwood Mac i Thin Lizzy (od strony Slough Feg). Doskonale zaaranżowane, zagrane i zaśpiewane. Jeszcze lepiej skomponowane. Wszystkie numery miotą, a kończący ten niedługi album instrumental wgniata w ziemię. Doskonały metal z hardrockowym sznytem.
www.facebook.com/emeraldmetalusa
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz