Brzmi jak: wysmakowany thrash z 80s
Pochodzą z Kanady i na koncie mają jedno demo z 1988 roku.
Dwa lata później zamilkli na ćwierć wieku. Kontakt z instrumentami musieli
utrzymywać, bowiem ich debiutancki długograj, oparty na nie- i opublikowanych
numerach z lat 1985-88, miażdży. Miażdży pod każdym względem. Brzmienie?
Żyleta, przy tym głębia. Muza? Gdybym układał płyty wg. stylistyk, należałoby
im się miejsce pomiędzy Wrathchild America a Xentrix. Te dwie nazwy nie
wyczerpują bynajmniej listy wpływów Infrared. Tym bardziej, że Kanadyjczycy
napisali swoje kawałki… wcześniej! Drobny minus za główny wokal, który mógłby
się obejść bez hetfieldowania. Taaak, wiem że to ułatwienie. Instrumentalnie
ułatwień nie stwierdzono. Moc!
www.facebook.com/infraredmetal
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz