Brzmi jak: heavy metal w średnich tempach
Szwajcarski kwintet wygląda, jakby grali disco-polo. Serio.
Takiego antymetalowego imedżu dawno nie widziałem i duża krecha za to. Sama
muza za to… jakby znów był rok 1982. Połączenie NWOBHM (zarówno cięższe, jak i
bluesrockowe klimaty) z proto-speedem (Anvil) sprawdza się całkiem nieźle.
Warto dać „Electric City” szansę, pomimo średniawych wokali. Nie łoją od
sztancy, szukają czegoś swojego.
www.facebook.com/razorrockofficial
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz