Brzmi jak: harcerski metal
Bardzo chciałem polubić Cosmic Waste. Sporo pracy włożyli w
oprawę graficzną swej kapeli, to nie miało prawa być słabe. Jest. Bardzo słabe nawet.
Sekcja rytmiczna przewala zimnioki. W tym samym czasie gitarowy Bob LaTona nie
potrafi spłodzić ani jednego sensownego riffu, a wokalistka Carolyn LaTona
krzyczy niezbornie i bez pomysłu na aranżację. Miało to w zamyśle być
crossover-thrashem, jest zaś metalem harcerskim. Nie każdy musi być wirtuozem,
ale wypadałoby chociaż grać w miarę spójnie i równo. No i riffy tworzyć. Bez
riffów nie ma metalu. Kojarzy mi się to to z pewnym krajowym koszmarkiem ale
Amerykanie, na szczęście nie znają Hey i Closterkeller. Zaorać, oba punkty za
obrazki.
www.facebook.com/cosmicwaste
Vlad Nowajczyk [2]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz