niedziela, 30 października 2016

COSMIC WASTE „Cosmic Waste”



Brzmi jak: harcerski metal
Bardzo chciałem polubić Cosmic Waste. Sporo pracy włożyli w oprawę graficzną swej kapeli, to nie miało prawa być słabe. Jest. Bardzo słabe nawet. Sekcja rytmiczna przewala zimnioki. W tym samym czasie gitarowy Bob LaTona nie potrafi spłodzić ani jednego sensownego riffu, a wokalistka Carolyn LaTona krzyczy niezbornie i bez pomysłu na aranżację. Miało to w zamyśle być crossover-thrashem, jest zaś metalem harcerskim. Nie każdy musi być wirtuozem, ale wypadałoby chociaż grać w miarę spójnie i równo. No i riffy tworzyć. Bez riffów nie ma metalu. Kojarzy mi się to to z pewnym krajowym koszmarkiem ale Amerykanie, na szczęście nie znają Hey i Closterkeller. Zaorać, oba punkty za obrazki.
www.facebook.com/cosmicwaste
Vlad Nowajczyk [2]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz