Bob Media
Brzmi jak: Bay Area z Niemiec
Te niemieckie młodziaki już na demówce się zapowiadały i
potwierdziły niniejszym moje przypuszczenia. Jest moc. „Dead End Paradise” to
riffy i myślenie od muzyce a’la Forbidden. Co więcej, kompozycje na tyle dobre,
że mogłbyby się znaleźć na jakiejś nieistniejącej płycie pomiędzy 1991 a 1995. Nie
są to bowiem zrzynki, a twórcze nawiązania. Mniam. Zupełnie nieforbiddenowy za
to wokal. Siłowy, punkowy wręcz. Manierą, bo nie brzmieniem, zbliżony do
nieodżałowanego Gusa Chambersa. Równy, bardzo ciekawy krążek.
www.facebook.com/myndedofficial
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz