13 Real Recordings / discUNION
Brzmi jak: wzór dla Coronera i VoiVod
Oto początek muzycznej drogi japońskich mistrzów
progresywnego thrashu. W 1986 roku zarejestrowali za jednym zamachem materiał
na pełny krążek, singiel i EPkę. Wypuszczali je po trochu przez kolejne trzy
lata, bowiem „No More Pain” doczekało się wersji CD dopiero w 1989. Prawie jak
Wilczy Pająk.
Rzuca się w uszy, iż wersja z LP(plus EP i singiel) brzmią
znacznie lepiej, pełniej i soczyście. Zasługa to udanego remasteringu, nie
mającego wiele wspólnego z „loudness war”. Oryginalne brzmienie drugiego krążka
jest suche, choć przejrzyste.
Najważniejsza pozostaje muza. Niewyobrażalnie porąbana,
pełna jazzowych przejść, chorych podziałów, a jednak wciąż thrashmetalowa. Niewiarygodne
rzeczy na swym bezprogowcu gra basista Koh Morota. Nie ustępują mu pozostali
muzycy. Riffy i solówki Takashiego Fujity są po prostu chore. Japoński Piggy? A
może… Piggy był kanadyjskim Taką.
Dwie płyty, wyładowane po brzegi muzyką. Muzyką genialną,
której słucha się z zapartym tchem.
www.facebook.com/official.doom.real
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz