wtorek, 29 listopada 2016

DOOM „Still Can’t The Dead”



13th Real Recordings / discUNION
Brzmi jak: progresywny thrash, dobrze schłodzony
Jak się okazuje, nawet po czterdziestce można dokonywać zaskakujących odkryć muzycznych. Japoński Doom istnieje od 1985 roku, a usłyszałem ich ze dwa miechy temu. Lekcje odrobione, przesyłka z Tokio na tapecie od poniedziałku. Zaczynamy od najnowszej (marzec 2016) i najkrótszej płyty.
Pierwsze skojarzenie: to jakaś popierdolona kontynuacja „Grin” Coronera. Uwaga: Doom wplótł industrial w swój techno-thrash już w 1991 roku! Kolejne: VoiVod. Z zastrzeżeniem, iż poplątane i progresywne łojenie prezentowali Japończycy równolegle z kanadyjskimi bogami. Znajdziecie tu również odrobinę ducha wczesnego Celtic Frost i tu z pewnością leżą metalowe inspiracje tria. Niemetalowe, za to obecne w tle, to Rush. Ta muza, chwilami odhumanizowana i zimna, potrafi również zaskoczyć piękną melodią (instrumentalna „Siesta…”). Opanowanie instrumentów wręcz cyrkowe, przy doskonałym, rockowym feelingu. Fenomenalny krążek, cofający w czasie o ponad ćwierć wieku, a jednocześnie ponadczasowy. Na kolana.
www.facebook.com/official.doom.real
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz