Thurbul Records
Brzmi jak: thrashniespodzianka
Pierwszy kawałek to żart. Brzmi jak kiepski black/thrashowy
coverband biorący się za granie debiutu Metalliki. Sądząc, że tak już zostanie,
układałem zdania do miażdżącej recenzji. Wtedy zaś… wszedł numer dwa. Cały
zamysł poszedł do kosza, musiałem wsłuchiwać się na nowo w ten piekielny,
pulsujący bas. Jedyny dobrze nagrany instrument. Ano, brzmienie leży i kwiczy.
Przy odrobinie dobrej woli i sprawnym korektorze mąk nie ma. Chilijczycy grać
potrafią, a przynudzać nie zwykli. Każdy kolejny numer jest coraz bardziej
zakręcony, aż do siódmego „Black Mirror”, trącającego Gojirą. Jakby
zorientowawszy się, że zaszli za daleko, Bloody Exitation wracają do nieco
prostszego grania w ostatnich dwóch numerach. Mam zagwodkę i będę jeszcze
osłuchiwać ten album, a na dzisiaj…
www.facebook.com/bloodyexitation.thrash
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz