Pure Steel
Records
Brzmi jak:
afrykańska Manilla Road
Umknęła mi gdzieś druga płyta Botswańczyków, tymczasem
trzecia rządzi. Bez efektu zaskoczenia, fani podziemnego heavy mają już
Skinflint w zasięgu swych radarów. W składzie trio nadal perkusistka Sandra
Sbrana. O ile jej powrót na „Dipoko” wydawał się krokiem wstecz, tym razem
pasuje idealnie. Wystukuje prosty rytm i tyle. Cała robotę odwalają śpiewający
gitarzysta Giuseppe i jego wierny, czarny giermek Kabonye na basie. Szczególnie
duże pole do popisu ma ten drugi, jego wszędobylski instrument stanowi solidny
podkład pod gitarowe szaleństwa lidera kapeli. Wpływy Iron Maiden odeszły w
niepamięć ze zmianą składu po debiucie. Dziś Skinflint to afrykańska Manilla Road. Wczesna. Korzenna.
Blues-rockowa. Zajebista.
www.facebook.com/skinflintmetal
Vlad
Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz