Pure Steel
Records
Brzmi jak: power/speed metal
Niezła, ale nie znakomita. Taka jest powrotna płyta
kalifornijskiej Traumy. Taka była też Trauma na początku, w 1982 roku, gdy
Cliff Burton odszedł, nagrywając z nią jedynie demo.
Żadnych niespodzianek. Dwa pierwsze kawałki zdecydowanie
najciekawsze, potem robi się trochę jednostajnie. Zespół sprawny, ale bez
fajerwerków. Wokalista Donny Hillier, jedyny pamiętający Cliffa, operuje dość
wysokim, rozedrganym głosem, nieco przypominającym Geoffa Tate i Davida Wayne’a
. Tak, mam świadomość, że porównuję go do artystów późniejszych. Odnoszę przy
tym wrażenie, że w trudniejszych partiach nie daje rady dociągnąć nuty i ktoś
mu pomógł protoolsowo. Nie spodziewam się częstych powrotów do „Rapture And
Wrath”.
www.traumametal.com
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz