piątek, 7 lipca 2017

PRONG „Zero Days”



Steamhammer / SPV
Brzmi jak: industrialny crossover
Przyznaję, dawno nie interesowałem się nowymi płytami Prong. Ich powrót zaskoczył nijakością, więc zwyczajnie zapomniałem o ich istnieniu. Niedawna trasa z Exodusem i Obituary odświeżyła więc tę formację. Do 1996 produkowali wszak fajną muzę. Nigdy nie byli jednak, pomimo intensywnej promocji, ekipą wybitną. Mieli hity, ale i mnóstwo wypełniaczy. Żaden z klasycznych albumów nie powala w całości, choć potencjał był…
 Prong ’17 to grupa świadoma swojej historii, czerpie więc z niej pełnymi garściami. Każdy z czternastu numerów jest nieco inny, odwołuje się do innego momentu w przeszłości. Znajdziecie i „starego” Pronga (do 1991), i czasy „Cleansing” a także zaskakująco sporo „Rude Awakening”. Mnóstwo tu też odwołań do innych gwiazd lat 90-tych: Machine Head, Pantery i Fear Factory. Przemykają wpływy Exodusa i Testamentu w riffach. Solówek pod dostatkiem i świetnie wkomponowanych.
Wybrzydzanie, że Prong jest Prongiem, nie ma sensu. Sami siebie nie przeskoczą, a że dobrze się bawią, słychać.
www.facebook.com/prongmusic
Vlad Nowajczyk [7]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz