Steamhammer
/ SPV
Brzmi jak:
industrialny crossover
Przyznaję, dawno nie interesowałem się nowymi płytami Prong.
Ich powrót zaskoczył nijakością, więc zwyczajnie zapomniałem o ich istnieniu.
Niedawna trasa z Exodusem i Obituary odświeżyła więc tę formację. Do 1996
produkowali wszak fajną muzę. Nigdy nie byli jednak, pomimo intensywnej
promocji, ekipą wybitną. Mieli hity, ale i mnóstwo wypełniaczy. Żaden z
klasycznych albumów nie powala w całości, choć potencjał był…
Prong ’17 to grupa
świadoma swojej historii, czerpie więc z niej pełnymi garściami. Każdy z
czternastu numerów jest nieco inny, odwołuje się do innego momentu w
przeszłości. Znajdziecie i „starego” Pronga (do 1991), i czasy „Cleansing” a
także zaskakująco sporo „Rude Awakening”. Mnóstwo tu też odwołań do innych
gwiazd lat 90-tych: Machine Head, Pantery i Fear Factory. Przemykają wpływy
Exodusa i Testamentu w riffach. Solówek pod dostatkiem i świetnie
wkomponowanych.
Wybrzydzanie, że Prong jest Prongiem, nie ma sensu. Sami
siebie nie przeskoczą, a że dobrze się bawią, słychać.
www.facebook.com/prongmusic
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz