High Roller Records
Brzmi jak: wyśmienity power metal
Trzy lata minęły od
poprzedniej płyty Anglików. Zgodnie z tradycją, spora część składu uległa
wymianie. Wokalista George Call (ex-Omen) i bębniarz Danny White, obaj z
amerykańskiej formacji Aska, okazali się znakomitymi transferami. Gitarzysta
Luke Hatton również nie wypadł sroce spod ogona.
Nowy album, najcięższy w
karierze, przynosi też najlepsze wokale. George z lekkością operuje rejestrami
wczesnego Dickinsona, dbając przy tym o nieprzeładowanie swych partii wysokim
śpiewem. Ciężar riffów zaskakuje, zbliżając Cloven Hoof do Helstar czy Jag
Panzer. Kompozycje ciekawe, zróżnicowane tempa, wyśmienite refreny. Złapałem
się już wiele razy na nuceniu tytułowego kawałka, co przy hurtowym wręcz
przerobie nowości świadczy o wyjątkowo chwytliwym charakterze numeru. Tak,
płyta ciężka okazała się też przebojową. Nic to, że bardziej amerykańską niż
angielską. NWOBHM czy power metal? Stawiam na to drugie, choć Lee Payne i
spółka korzenie mają brytyjskie.
www.facebook.com/clovenhoof1979
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz