Arthorium Records
Brzmi jak: klasyczny
heavy z dziwnym wokalem
Ciekawa historia z tą
Wild Witch. Wiedźma-wokalistka opuściła zespół tuż przed wejściem do studia.
Jedynym wyjściem było przejęcie wokali przez jednego z instrumentalistów. Padło
na basistę. W efekcie partie paszczowe (poza bdb chórkami) brzmią niczym
niedorobiony Snake z VoiVod. Niedośpiewywanie i balansowanie momentami już poza
granicą fałszu to spore wady tego krążka.
Wielka szkoda, bowiem
muzycznie mamy do czynienia z pysznym heavy metalem, inspirowanym klasyką
NWOBHM (Saxon, Angel Witch, Tokyo Blade) a także Accept i wczesnym Running
Wild. Cóż, pan Rippervert powinien ostro popracować z nauczycielem śpiewu,
potencjał bowiem posiada. Tuszę, że następne wydawnictwo zniszczy obiekty.
Posłuchajcie tego riffowania w „Lightning On The Road”, tu nie ma lipy!
www.facebook.com/wildwitchmetal
Vlad Nowajczyk [6.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz