poniedziałek, 23 października 2017

EMERALD „Angels Of Oblivion”



Azura Records
Brzmi jak: Thin Sabbath
Złapałem się właśnie na przeoczeniu „dwójki” Emerald. Karygodne to niedopatrzenie, zważywszy jakość debiutu. Przypomnę, co arizoński duet prezentuje przy pomocy angielskiego bębniarza: połączenie wpływów Black Sabbath, Davida Bowie z epoki „Ziggy Stardust”, The Beatles, Fleetwood Mac i Thin Lizzy. Styl wyrobili sobie już na początku, teraz szlifują szczegóły. Poprzeczka ustawiona bardzo wysoko ani drgnęła. Zabraknie mi skali, jak tak dalej pójdzie. Na dziś kasują wszystkie nadzieje heavy/doomu. Granie zarazem lekkie i piekielnie ciężkie. Fenomenalnie skrojone i wykonane. Zgadza się tu absolutnie wszystko. Poza fejmem, ale to przyjdzie z czasem.
www.facebook.com/emeraldmetalusa
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz