Azura Records
Brzmi jak: Thin Sabbath
Złapałem się właśnie na
przeoczeniu „dwójki” Emerald. Karygodne to niedopatrzenie, zważywszy jakość
debiutu. Przypomnę, co arizoński duet prezentuje przy pomocy angielskiego
bębniarza: połączenie wpływów Black Sabbath, Davida Bowie z epoki „Ziggy
Stardust”, The Beatles, Fleetwood Mac i Thin Lizzy. Styl wyrobili sobie już na
początku, teraz szlifują szczegóły. Poprzeczka ustawiona bardzo wysoko ani
drgnęła. Zabraknie mi skali, jak tak dalej pójdzie. Na dziś kasują wszystkie
nadzieje heavy/doomu. Granie zarazem lekkie i piekielnie ciężkie. Fenomenalnie
skrojone i wykonane. Zgadza się tu absolutnie wszystko. Poza fejmem, ale to
przyjdzie z czasem.
www.facebook.com/emeraldmetalusa
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz