Sliptrick Records
Brzmi jak: heavy/thrash
Piemoncki kwartet
zadebiutował w 2012 niezłą EPką, ale najwyraźniej przebomblował kolejne
pięciolecie. Na niniejszym pełniaku znalazły się bowiem aż cztery kawałki z
wcześniejszego wydawnictwa. W dodatku zdolności kompozycyjne nie poprawiły się
ani trochę.
Wcześniej było łatwiej,
bowiem zawartość Megadeth z lat 92-97 wynosiła jakieś 90%. Teraz spadła, w
zamian BOD dorzucił wpływy Fates Warning, Mekong Delta i… Wolf Spider. Że zacnie?
Oczywiście! Ale jak partacko to wszystko poukładane! Na dziesięć numerów,
przynajmniej osiem zawiera koszmarne mielizny. Jak ja to kocham – świetny motyw
zanika, by nie powrócić. W zamian kilkakrotnie powtarza się słabizna. Krok w
bok.
www.facebook.com/bridge-of-diod-...
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz