Brzmi jak: epicki
heavy/power metal
Jarałem się już ich EPką,
tymczasem pełnoczasowy debiut przeniósł ich ligę wyżej. Czego tu nie ma! Od
wpływów Candlemass na dzień dobry po epickie połączenie najlepszych klimatów
Megadeth z Sanctuary/Nevermore na sam koniec. W środku zaś wymieszanie NWOBHM,
Solemnity (Troels Rasmussen wciąż zajeżdża Svenem The Axe), Iced Earth i Blind
Guardian. Kulminacja w numerze szóstym. „The Fourth Dimension” stanowi na dziś
opus magnum Savage Machine, całą płytę zaś można bez końca odtwarzać w
zapętleniu.
www.facebook.com/savagemachineband
Vlad Nowajczyk [8.5]
świetne!
OdpowiedzUsuń