poniedziałek, 21 maja 2018

WITCH „Inkwizycja 1990-…”


Thrashing Madness
Brzmi jak: domokulturowy metal
Lata 90-te to jednak stan umysłu. Ileż koszmarnych płyt wtedy wyszło, ile z nich osiągnęło zaskakującą popularność. Sam wstydzę się gówien, które wówczas uważałem za „sztukę”. Ale nie o blek metalu mowa.
Opolska Witch jest dzieckiem tamtych czasów. Choć zaczyna się całkiem nieźle, od łączenia Xentrix z Kingiem Diamondem i Flotsam And Jetsam, szybko pojawia się zupełnie niepotrzebny klawisz. Już trzeci numer to wieśniacka ballada z gimnazjalnym tekstem, godna zespołu Łzy. Dla ochłonięcia seria nienajgorszych kawałków w stylu ówczesnego Turbo, pojawiają się też wpływy Obituary i… Mindfunk. I wtedy nadchodzi ona. Druga ballada. Jeszcze gorsza od poprzedniej, kojarząca się ze słusznie wyśmiewanym Hefeystosem. Ten sam poziom żenady.
Nie ma ludzie nieomylnych, niniejszy krążek to pierwszy totalny babol ze stajni Thrashing Madness. Oby ostatni. Ja na pewno do niego nie wrócę, skali mi zabrakło.
www.oldschool-metal-maniac.com
Vlad Nowajczyk [-]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz