Violent Creek Records
Brzmi jak: klasycznie
teutoński thrash
Na swym trzecim albumie Niemcy
pozostali Niemcami. Wywalili w pizdu amerykańskie wpływy. Zostawili Kreatora
(śpiewający bębniarz, no kurde!), Sodom, Destruction, Assassin. Nic więcej nie
trzeba. No, może poza zajebistym coverem „Blitzkrieg Bop” The Ramones. Z całą
pewnością nie był potrzebny gościnny występ gościa z Suicidal Angels. Solówka
taka sobie, a Grecy kojarzą mi się z nudą i przewidywalnością. Że thrash cały
jest przewidywalny? Do pewnego stopnia, oczywiście. Płyty niczym odbijane na
ksero to jednak przesada. Oby ów syndrom nigdy nie dopadł Traitora.
www.facebook.com/traitorthrash
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz