Brzmi jak: nowojorski
crossover
Ach ten Njujork. Jeśli
wypływa stamtąd ekipa crossover/hardcore, zazwyczaj jest co najmniej dobrze. W
przypadku Agony Kings – bardzo dobrze. Płynnie łączą
wpływy Cro-Mags, S.O.D. (pyszny cover „Kill Yourself”, starego Anthrax, Sucidal
Tendencies i… grindcore. Jeżu, jakiż nakurw! Niewiele ponad pół godziny
szybkiego ataku na uszy. Intro z hasłem „wszystko już było”, następnie kawałki
płynnie przechodzą jeden w drugi, trzeci, trzynasty. Dużo radochy mam z takiego
grania.
www.facebook.com/agonykings
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz