Brzmi jak:
przekombinowany death, a gdzie ten thrash…
Dwa lata po przenoszonym
a znakomitym debiucie, ekipa z Herford wraca z kolejnym albumem. Za szybko.
Płyta wydaje się niedopracowana. Zniknęły gdzieś wpływy Coronera i Sadusa.
Większość muzy stanowi dość oczywiste połączenie klimatów Morbid Angel i At The
Gates, z wokalem rzyganym. W zwolnieniach zabrakło melodii, a to właśnie
fantastyczne melodie przy dużym ciężarze stanowiły o jakości debiutu. Soulgate
zgubili gdzieś polot, niepotrzebnie dociążając muzę. Najfajniejszy element?
Dołączona do wkładki i przeznaczona do wypełnienia deklaracja dawcy organów.
www.facebook.com/soulgatemetal
Vlad Nowajczyk [6.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz