Pure Steel
Records
Brzmi jak: kloc
Nie ma Kata bez
Romana. Udający go koleś o dźwięcznej xywie Qbek miota się między naśladowaniem
żywej legendy (co wychodzi pokracznie z racji znacznie większych możliwości
głosowych Qbka) a chęcią zafiukania na harmonijce ustnej. Tak, to słychać,
panie Piotrze. Słychać też, że muzyka na “Without Looking Back” powstała według
schematu “bądźmy jak Accept i Rage”. Bardzo mi przykro, podobne brzmienie to
nie wszystko. Obie ww. formacje zasłynęły fantastycznymi, hymnowymi hiciorami.
Na tym zaś, godzinnym, krążku, brakuje jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
Jakiegoś frapującego momentu, których wszak w dyskografiach A i R mnóstwo.
Słuchając “WTL” najzwyczajniej w świecie się męczyłem, tęsknym wzrokiem patrząc
na inne płyty z Pure Steel. Z taką formą artystyczną proponuję pójść w
blekopolo. Wymagania znacznie niższe a poklask pewny.
Vlad Nowajczyk
[3]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz