Inriri Discos
Brzmi jak: amatorski
speed metal punk
Pierwsza połowa tego
krążka to gówno, w porywach 3/10. Wokal z dupy, riffy cienkie jak dupa węża, bardzo
schematyczne kawałki. Druga – znacznie ciekawsze numery, lepiej zaśpiewane i
kipiące od ambitnych aranżacji. Zupełnie jakby Portorykańczycy podzielili się
na dwa rywalizujące obozy. Oba łączy, niestety, krzywizna bębnów.
Vlad Nowajczyk [5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz