Brzmi jak:
progresywny power metal inaczej
Luuudzie, ależ to
jest cios! Na hasło “progresywny power metal” zaczynam ziewać. Przekroczenie
Bram Paradoksu sprawiło, że i w tym gatunku znalazłem coś dla siebie. Zacznijmy
od riffów, nasuwających skojarzenia z technicznym thrashem. Neoklasyczne, choć
niepozbawione duszy, sola sugerują z kolei zasłuchanie w solowych płytach Marty
Friedmana. Baza to amerykański power metal, te wszystkie Armored Sainty i
Helstary (zwłaszcza!), ale dokładnie wymieszany z innymi składnikami. Wpływy
progresywne przefiltrowane przez thrash, nie przez instrumentalnych onanistów.
To się ceni. Rewelacyjne połączenie wysokiego śpiewu i barbarzyńskich wrzasków
też sprawdza się znakomicie. Niesamowity klimat wprowadza syntezator
marszczony, użyty oczywiście w roli ozdobnika. Elementy black/deathowe, użyte z
sensem, również pasują pięknie. Jest tylko jeden moment, jedna solówka gdy zęby
zgrzytnęły. Kojarzy się bowiem z Nightwish i za to pół punktu odejmuję. Tym
niemniej debiut Gates Of Paradox to album zjawiskowy.
Vlad Nowajczyk
[9.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz