Brzmi jak: epicki
heavy/doom
Heavymetalowy
projekt lidera Desaster wykuwał się w ciszy. Zaskakującej, zważywszy klasę
zaprezentowaną na debiucie. Nie wiem, skąd wytrzasnął śpiewającego wymiatacza Dommermutha,
ale gość robi robotę. Na “Crimson Harvest” słychać wpływy Manilla Road, epickich
płyt Bathory, Danzig, Type O Negative, Saint Vitus i wczesnego Trouble.
Znakomite, świetnie zaaranżowane kawałki. Hipnotyzujący wokal. Mnóstwo
smaczków, które odkrywają kolejne odsłuchy. Moc!
Vlad Nowajczyk
[9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz