-
i Sliptrick
Records
Brzmi jak: słaby death/black
metal
Lider tej jednoosobowej
hordy, Pete Serro, to weteran sceny New Jersey z kilkunastoletnią przerwą w
muzycznym życiorysie. Zamiast formować kolejny zespół i zająć się gitarami (w
czym wykazuje pewne kompetencje), postanowił sam zrobić wszystko. Jak zazwyczaj
bywa w przypadku takich projektów, nie wyszło najlepiej.
Zarówno EP jak i
pełniak wykazują te same objawy. Chaos kompozycyjny, czyli niezborne sklejanie
różnych patentów. Brak myśli przewodniej, jakiejkolwiek. Solówki komponowane
chyba przez program do generowania losowych dźwięków. Jednostajne wokale.
Nie jest to
jednak zupełne gówno. Riffy potrafią zaskoczyć pozytywnie. Na “TOW” pojawia się
nawet jakiś szkic utworu. Ech, Petowi Sarro zachciało się łączyć debiut
Darkthrone z ich leśnymi czasami, do tego z czystym, przejrzystym brzmieniem. Nawet
przy takich założeniach przydałaby się odrobina talentu kompozycyjnego. Z tej
mąki chleba nie będzie.
Vlad Nowajczyk [3]
i [4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz