czwartek, 18 czerwca 2020

DIVINE WEEP “The Omega Man”


Ossuary Records
Brzmi jak: nowoczesny power metal
Gdy pierwszy raz usłyszałem Divine Weep, grali jeszcze europower i często zmieniali wokalistów. Chwilę później znaleźli Mateusza Drzewicza i zaczęło się czekanie na nową płytę. Rzeczony jest bowiem śpiewakiem nietuzinkowym, co udowadnia także w Helhaim. Pierwsze skojarzenie to Iced Earth. Pierwsze, sprzed trzech lat. Obecnie takie porównanie byłoby znacznym uproszczeniem. Devine Weep gra nowoczesny power metal, nie stroniący od patentów thrashowych, progresywnych, doomowych, deathowych, a nawet blackowych. W ich dopracowanych, pełnych smaczków kompozycjach nie ma słabych punktów. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to fragmenty a’la Blind Guardian i Death. Nie wątpię, że w przyszłości te ciała obce, dziś otorbione, zostaną wchłonięte.
Świetne, ciężkie brzmienie. Przy ogromnym talencie do lekkich melodii takie połączenie przywołuje pamięć Nevermore. DW są jednak znacznie bardziej “piosenkowi”. To nie zarzut! Zaryzykuję tezę, że takiego zespołu w polskim heavy jeszcze nie było. Dałbym dychę bez znajomości, ale zostawiam choć 1/3 punktu na dalszy, nieunikniony, progres.
Vlad Nowajczyk [9.666]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz