Ossuary Records
Brzmi jak:
nowoczesny power metal
Gdy pierwszy raz
usłyszałem Divine Weep, grali jeszcze europower i często zmieniali wokalistów.
Chwilę później znaleźli Mateusza Drzewicza i zaczęło się czekanie na nową
płytę. Rzeczony jest bowiem śpiewakiem nietuzinkowym, co udowadnia także w
Helhaim. Pierwsze skojarzenie to Iced Earth. Pierwsze, sprzed trzech lat.
Obecnie takie porównanie byłoby znacznym uproszczeniem. Devine Weep gra
nowoczesny power metal, nie stroniący od patentów thrashowych, progresywnych, doomowych,
deathowych, a nawet blackowych. W ich dopracowanych, pełnych smaczków
kompozycjach nie ma słabych punktów. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to
fragmenty a’la Blind Guardian i Death. Nie wątpię, że w przyszłości te ciała
obce, dziś otorbione, zostaną wchłonięte.
Świetne, ciężkie
brzmienie. Przy ogromnym talencie do lekkich melodii takie połączenie
przywołuje pamięć Nevermore. DW są jednak znacznie bardziej “piosenkowi”. To
nie zarzut! Zaryzykuję tezę, że takiego zespołu w polskim heavy jeszcze nie
było. Dałbym dychę bez znajomości, ale zostawiam choć 1/3 punktu na dalszy,
nieunikniony, progres.
Vlad Nowajczyk [9.666]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz