Brzmi jak: amerykański europower metal
Gdy czytasz, że inspiracją dla kapeli jest... Dragonforce, masz oczywiście chęć uciec daleko. Jeśli jednak płyta zostanie włączona z zaskoczenia, okazuje się, iż mały zespół spod Bostonu poprawił wszystko, co w muzyce Angoli było kiepskie. Przede wszystkim: wokal. Tony DiBiase niewiele pieje, operuje raczej środkowym pasmem, za to z fantastyczną, teatralną dykcją. Skojarzenia bardzo nieeuropowerowe: Hell. Riffy w dużej mierze thrashowe, doskonale niosą dynamiczną i świetnie zaaranżowaną muzę. Ironowe chórki, wysmakowane solówki i wreszcie refreny. Ultramelodyjne i zdecydowane europowerowe. Całość wielowymiarowa i zaskakująco ciężka. Zapomnijcie o lukrze. Z każdym przesłuchaniem ten krążek zyskuje. Zaledwie cztery numery, a prawie pół godziny muzyki.
https://www.facebook.com/PerennialQuest1
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz