Heavy Medication Records
Brzmi jak: płyta roku
Najpierw usłyszałem cover Venom z polskim tekstem. “W przymierzu z Diabłem” pozamiatało mną do tego stopnia, że ustawiłem go na zapętleniu jako soundtrack do męsko-damskich igraszek. Co nie może w tej sytuacji dziwić, zupełnie nie mam dość tego kawałka. Ba, szaleństwo, jakim jest każde kolejne przesłuchanie “Dziwidła”, ma apogeum właśnie na piątym numerze. Nie oznacza to bynajmniej niskiej jakości pozostałych dziesięciu utworów. O nie. Od fantastycznego głosu Tuji ciary na plecach mam przez całe 36 minut. Trzy nazwiska przychodzą mi na myśl, gdy słyszę ten śpiew. Demarczyk, Orthodox i, uwaga, Wyszkoni. Obłędna barwa, niczym strużka dymu z potężnego, sonicznego jointa. Erotyka, szamaństwo i diabelstwo, cóż za połączenie. Teksty? Nieczysta poezja, gdzie Leśmian tańcuje z polnymi demonami.
Wskutek użycia gitary barytonowej, nie brakuje tu basu. Ten pomysł w jasny sposób kojarzy się z Jackiem White, zresztą pojawia się też jeden oczywisty, perkusyjny ukłon w jego stronę. Riffy to bardziej Sabbs i Zepps, ale bez kalkowania, co zakrawa na, nie waham się użyć tego słowa, geniusz. Bluesowy protometal na pełnej. Na poziomie najlepszych kapel nurtu neo70s. Chciałbym ich zobaczyć na koncercie z takim Sanhedrin albo Hållas. Płyta niemalże idealna. Niemalże, bo przydałoby się więcej perki w miksie. To jednak szczegół. Nie mam pytań, najlepszy krążek 2021 roku. Howgh.
https://www.facebook.com/wijrock
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz