Brzmi jak: porywający speed metal
Wracasz z niesamowicie udanego koncertu, na talerzu największe nadzieje młodego heavy: The Night Eternal i Venator. I oto wjeżdża przesyłka z dalekiej Australii, cała na biało. Debiutanci z Sydney dołączyli w ciągu dwóch przesłuchań ich płyty do mojej ścisłej czołówki nowej sceny. Co za polot, co za zmysł kompozycyjny, co za przebojowość! Podobnie jak w przypadku Niemców i Austriaków, ta muza jest tak dobra, że wywołuje przedziwne wrażenie. Zupełnie jakbym znał te zespoły od dziecka i wychował się na tym. Przedziwne tym bardziej, że twórcy tych zjawiskowych dźwięków niewiele w sumie są starsi od mojego własnego dziecięcia. “Conqueror” i “A Cold Day In Hell” z pewnością zostaną koncertowymi klasykami, ale nie mogę się uwolnić od całego krążka.
Na koniec ciekawostka: ile czasu potrzebował szef pewnej zacnej wytwórni na zaproponowanie LiveWire umowy? Odpowiedź brzmi: dwóch minut. Niecałej połowy największego hiciora.
https://www.facebook.com/livewiresydney
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz