Dying Victims Productions
Brzmi jak: doskonały heavy/speed metal
Strasznie się jarałem Challengerem już w lutym 2020 (https://vladrocker.blogspot.com/2020/02/blog-post.html). Minęło parę latek i Słoweńcy wrócili z debiutanckim pełniakiem. I co? I jest jeszcze lepiej, ciekawiej, oryginalniej niż na EPce. Oczywiście także dłużej, co pozwala oszczędzać klawisz >>repeat<<. W międzyczasie dwukrotnie zaszła zmiana na pozycji basowego. Nie wiem, czy to wpłynęło na muzę, ale miało prawo. Jest lżej, a zarazem nieco In Solitude / The Night Eternal – owo. Ale tylko trochę. Wciąż słychać korzenie w NWOBHM i Vektorze/VoiVodzie. Tym razem podane już w autorskim sosie. Ja to kupuję i czekam na jeszcze. Tylko częściej, do kroćset. Po pięciu latach przerwy, w tym cudnych okolicznościach przyrody, nadurodzaju, nietrudno zapomnieć o zespole, który mało szumu wokół siebie robi.
https://www.facebook.com/challengerslo
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz