Brzmi jak: epicki heavy/doom
Czego jak czego, takiego strzału znikąd nie można się było spodziewać. Warszawskie trio, którego frontmanem jest Zaczes (What The Fuzz?!), zadebiutowało bez ostrzeżenia, za to w wielkim stylu. Osiem znakomicie skrojonych hymnów, które nie mogą nie przypaść do gustu fanom Cirith Ungol czy Candlemass. Ileż tu nawiązań do Black Sabbath, a ani grama stonera! Tak trzeba żyć. Zaskakuje nie tylko warstwa instrumentalna, także wokale. Momentami skojarzenia biegną do Hannesa z Venator, najoryginalniejszego śpiewaka nowej fali. Zaczes nie dysponuje “górkami”, za to doskonale aranżuje dostępne mu pasmo.
I tylko DLACZEGO CDR?????????
https://www.facebook.com/witchhoundofficial
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz