Personal Records
Brzmi jak: epicki doom metal
Jarałem się Elusive God już przed trzema laty, ale teraz to już przesadzili. Drugi album chorwackiego, a właściwie chorwacko-czeskiego tria eksloruje poletko jak najbardziej klasyczne. Najwyraźniej Honza “Devil” Kapák awangardową stronę swej natury zaspokaja, bębniąc w Master’s Hammer. Jak mogłem wcześniej przeoczyć ów znaczący fakt? Mogłem.
Na „Ambis” słychać wpływy Candlemass, wczesnego Trouble, Solitude Aeturnus, Count Raven. Klimat wisielczy zmienia się na bardziej pozytywny, szczytując w doskonałym „Iz tame i popela”. Liryczna opowieść o oświeceniu. Jedną wadę ma ten album. Kończy się, gdy powinien trwać. Każde ponowne włączenie sprawia bowiem, że podróż do światła trzeba odbyć jeszcze raz, i jeszcze raz, osobiście zaś czułem się oświecony już za pierwszym razem. Niech ich ktoś ściągnie do Polski.
https://www.facebook.com/elusive.god
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz