wtorek, 28 lutego 2012

DEEP SWITCH „Nine Inches Of God”

Shadow Kingdom Records
Brzmi jak: heavy- i pudelmetalowy kabarecik
Znakomita okładka, idealnie ilustrująca tytuł płyty. Po otworzeniu grubaśnej książeczki konsternacja – muzycy pomalowani są w jaskrawe kolory i poprzebierani niczym radykalni uczestnicy Parady Równości. Kabaret? Zaiste... Zabawne teksty, dziwaczny imedż i tylko muzyka, niestety muzyka kuleje. Pogrobowcy NWOBHM postanowili w 1986 roku zmieszać zbyt wiele różnistych składników, ale zabrakło dobrego szefa kuchni. Ich kawałki są potwornie, karykaturalnie wręcz niespójne. Od Mercyful Fate, Iron Maiden, Angel Witch, Saxon do najpodlejszych , popowych wręcz balladek, nic tu z niczego nie wynika. Można zaryzykować stwierdzenie, iż piosenki napisano metodą „dowolny patent w dowolnym miejscu, a potem jakoś to będzie”. Nie jest. „Nine Inches Of God” wydane jest pięknie, zawiera dodatkowy krążek z jeszcze bardziej koślawymi wersjami demo i dostarcza trochę masochistycznej przyjemności. Nie na tyle jednak, by kiedyś do tej płyty wrócić. Więcej na www.myspace.com/deepswitch
Vlad Nowajczyk [5] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz