Divebomb Records
Brzmi jak: techniczny thrash z elementami death
Przyznać należy, iż Matt Rudzinski ma znakomitą orientację, jeśli chodzi o zapomniane, świetne zespoły. Florydyjskie Elysium należy właśnie do tej kategorii. Zaczynali jako power/thrashowy Paramoure, ale w 1989 roku zmienili nazwę i dociążyli swą muzę. Inspirowali się Sadus i Atheist, więc wyszedł im zaiste fantastyczny konglomerat melodii, agresji i techniki. Niczego tu nie brak. Dwie demówki Elysium, składające się na niniejsze wydawnictwo, mogłyby zostać równie dobrze nagrane dziś. I dziś stałyby się rewelacją, w 1991 roku tak rozgarnięte granie było w zdecydowanym odwrocie. Jako bonus na płycie znajduje się plik video z pięcioma numerami koncertowymi. Warto zapoznać się z tą pechową formacją, bowiem najzwyczajniej w świecie byli zajebiści. Więcej na www.tribunalrecords.com
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz