I
Hate Records
Brzmi
jak: pyszny klasyczny doom z apokaliptycznym klawiszem
Druga
z rzędu bardzo dobra płyta, pora więc na niucha tabaki. Black Oath to włoskie
trio, ukrywające się pod inicjałami, zaś na zdjęciach prezentujące się jako
zmumifikowane zwłoki. Na szczęście nie męczą drone-doomem, lecz cywilizowaną,
klasyczną odmianą smęcenia. Doskonałe, analogowe brzmienie sprawia, iż
słuchanie tego krótkiego albumu to miód na me sterane uszy. Candlemass, Black
Sabbath, apokaliptyczne organy – oto przyprawy, jakimi miód ów wzbogacono. Pojawia
się też zaskakujący motyw rodem z trzeciej płyty Annihilatora, ale znalezienie
go pozostawiam waszym receptorom. Jeśli tak grają włoskie mumie, wypadałoby
kilka sprowadzić do Polski. Może wtedy Evangelist przestałby mieć kłopoty ze
składem. Klasycznie mocne. Więcej na www.myspace.com/blackoath666
Vlad
Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz