niedziela, 6 maja 2012

MASSACRE „From Beyond”


Earache Records
Brzmi jak: „Leprosy” kontraatakuje
Florydyjskie Massacre jest przykładem zespołu jednej płyty. Na szczęście właśnie z reedycją tejże mamy do czynienia. „From Beyond” oryginalnie wyszła w 1991 roku. Niniejsze zgrabne, digipakowe wydanko zawiera bonusową EPkę „Inhuman Condition”. W oczy rzucają się dwie ciekawostki. EPka nazwana jest tu „Inhumun Condition”, drugi numer płyty zaś, „Cryptic Realms”, zwie się „Cryptic Remains”. Być może kiedyś powyższe błędy podniosą wartość krążka? Zawartość muzyczna znana i lubiana, choć nie przez wszystkich. Nie będąc fanem death metalu, doceniam tzw. klasykę, do której zaliczam i pechowców z Massacre. Trójka instrumentalistów współtworzyła wszak Death, rzygacz Kam Lee - nawet wcześniejszy Mantas. Zasługi to niepodważalne, pomimo faktu iż stanowili oni personel i nie mieli większego wpływu na muzykę. Ba, niewymieniony we wkładce sesyjny gitarzysta rytmiczny Walter Thrashler zastępował w Death na trasie samego Chucka! Cała ta ekipa miała wiele do udowodnienia i nie do końca się z tym brzemieniem uporała. Owszem, Kam rzyga jak mało kto przed nim. Podobno nikt. Toporna muzyka mocno kojarzy się z „Leprosy”, ale brak rozpoznawalnych kawałków, płytę odbiera się jak monolit. Solówki Ricka Rozza... strach się bać. Już w Death lepiej było, gdy grał riffy. Miał tu okazję się wyszaleć i zaiste, jego tremolo szaleje. Szkoda, że tylko tremolo. Dobra, dość narzekania. „From Beyond” przetrwał próbę czasu stosunkowo nieźle. Po prostu, nigdy nie był wybitną płytą. Fajnie jest tego dziś posłuchać i zastanawiać się, co w tej muzie tak jarało moich rówieśników... Bez oceny tym razem. Więcej na www.reverbnation.com/massacreflorida
Vlad Nowajczyk 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz