sobota, 23 czerwca 2012

NAPALM DEATH „Scum”


Earache Records
Brzmi jak: narodziny i śmierć grindcore
25 lat temu Napalm Death, uznana już punkowa załoga, doczekała się pełnoczasowego debiutu. Składał się on z dwóch szaleńczo szybkich, króciutkich materiałów, zarejestrowanych w różnych składach. Narodził się nowy gatunek, nazwany przez bębniarza Micka Harrisa „grindcore”. Blasty, rzygi, sieka! Jako człek wybitnie niechętny takiej odmianie muzyki, „Scum” uwielbiam. Przy wszystkich swych niedoskonałościach, ten album to arcydzieło. Żadnej innej kapeli w muzyce metalowej nie udało się wyczerpać gatunku na pierwszej płycie. Szkoda tylko, że zainspirowali tysiące beztalenci do kiepawego napierdalania, zaśmiecając scenę na wiele lat. Wyliczanie hiciorów nie ma sensu, wszak każdy powinien debiut Napalmów znać. Nieniejsze wydanie, oprócz poprawionego znacznie dźwięku, posiada aż 28 bonusów. Czyli całą płytę jeszcze raz, z surowym miksem. To już dla maniaków, mi wystarczy pierwsze 28 numerów. Więcej na www.napalmdeath.org
Vlad Nowajczyk

1 komentarz:

  1. Twórcą słowa "grindcore" był Jesse Pintado a nie Mick Harris :)

    OdpowiedzUsuń