Earache Records
Brzmi jak: narodziny i śmierć grindcore
25 lat temu Napalm Death, uznana już punkowa załoga,
doczekała się pełnoczasowego debiutu. Składał się on z dwóch szaleńczo
szybkich, króciutkich materiałów, zarejestrowanych w różnych składach. Narodził
się nowy gatunek, nazwany przez bębniarza Micka Harrisa „grindcore”. Blasty,
rzygi, sieka! Jako człek wybitnie niechętny takiej odmianie muzyki, „Scum”
uwielbiam. Przy wszystkich swych niedoskonałościach, ten album to arcydzieło. Żadnej
innej kapeli w muzyce metalowej nie udało się wyczerpać gatunku na pierwszej
płycie. Szkoda tylko, że zainspirowali tysiące beztalenci do kiepawego
napierdalania, zaśmiecając scenę na wiele lat. Wyliczanie hiciorów nie ma
sensu, wszak każdy powinien debiut Napalmów znać. Nieniejsze wydanie, oprócz
poprawionego znacznie dźwięku, posiada aż 28 bonusów. Czyli całą płytę jeszcze
raz, z surowym miksem. To już dla maniaków, mi wystarczy pierwsze 28 numerów. Więcej
na www.napalmdeath.org
Vlad Nowajczyk
Twórcą słowa "grindcore" był Jesse Pintado a nie Mick Harris :)
OdpowiedzUsuń