My Graveyard Productions
Brzmi jak: legenda włoskiego metalu
Vanexa to zespół o 33-letniej nieciągłej historii, mający na
koncie zaledwie trzy długograje. Ostatni, „Against The Sun” z 1994 zawierał już
partie aktualnego wokalisty, Roberto Tirantiego. Najnowsza reaktywacja zaczęła
się od koncertu, którego przypomnieniem jest niniejszy krążek. Nieźle brzmiący,
ale tyczy się wyłącznie kapeli. Publiki brak, poza kilkoma wstawkami w
przerwach. Vanexa łoi perfekcyjny heavy metal mocno osadzony w tradycji NWOBHM.
Powstanie poszczególnych numerów dzieli jednak na tyle dużo czasu, że słychać
wyraźnie kolejne inspiracje Włochów. I tak, najstarsze kawałki jadą pod Dio i
Rainbow, później szaleją za Saxon, by zakończyć hołdem dla Queensryche. Kawał
dobrej muzy, wszak nazwy to klasyczne, a nie mamy tu do czynienia ze zrzynkami.
Brakuje nieco ognia, lecz pamiętać należy, iż mowa o grupie wybudzonej z
wiecznego snu. Ciekawe, czy wyplują czwartą płytę. Więcej na www.vanexa.org
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz