Brzmi jak: esencja wczesnego Iced Earth
Choć nazwa sugeruje inspiracje trzęsieniem ziemi w Japonii,
ten holenderski ansambl szlifuje deski lokalnych scen już od 1999 roku. Dopiero
niedawno doczekali się debiutu, ale zaiste warto było! Kwintet z Bergen om Zoop
łoi bowiem najprawdziwszy power/thrash, jakiego dziś się już właściwie nie
spotyka. Odkąd Iced Earth wybrali tęczowe barwy, dla niepoznaki przemalowane na
stars and stripes, na placu boju pozostali tylko ich mali, nieznani naśladowcy.
Chociaż wokalista Koert Van Zon nosi na koncertach mało gustowne dresy, takiego
hiciora jak „Freedom” wstydzić się nie trzeba. Cała płyta trzyma wysoki poziom,
lecz już za ten jeden numer należy się wyższa nota niż typowym kopistom. No i
oto pierwszy raz zasmakowało mi sushi. Więcej na www.nuclear-sushi.nl
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz