poniedziałek, 11 marca 2013

WILDROADS „Riding On A Flamin’ Road”


New Idols
Brzmi jak: rozdęte hard’n’heavy
Kolejna kapela z Włoch, ale tym razem bez zachwytów. Wildroads chcą być Guns’n’Roses, najlepiej skrzyżowanymi z Van Halen i AC/DC, ale nie do końca im się to udaje. Dokładniej, udaje się połowicznie. Grają i śpiewają fajnie, leciutka muzyczka gładko wchodzi i nie przeszkadza. Gorzej, gdy zastanawiasz się, dlaczego po raz czwarty leci ten sam kawałek. Nie, on nie leci po raz czwarty. On trwa osiem minut!!! Tym samym docieramy do sedna problemu. Kwintet z miasta Krzywej Wieży popełnił błąd typowy dla początkujących zespołów: rozciągnął piosenki ponad stan. Szkoda, że nikt ich zapędów nie okiełznał, gdyby z tych 50 minut zrobić 25, ocena byłaby dużo wyższa. Jest potencjał, ale nie na epickie formy. Bitch please, it’s only rock’n’roll! Więcej na www.myspace.com/wildroadsband
Vlad Nowajczyk [4.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz