Dark Harvest Records
Brzmi jak: mariaż thrashu oldskulowego z nowoczesnym
Sekretnych formuł na połączenie starej szkoły z
nowoczesnością jest wiele. Wygląda na to, że jedną z nich odkryli, przy okazji
drugiego albumu, czterej młodzi mieszkańcy Charlotte. Dużo drugiej fali Bay
Area (Testament, Forbidden, Vio-lence), sporo Death, odrobinę Morbid Angel,
szczypta crossover. Wszystko to dobrze wymieszano i voila! Bania sama lata. Muzę
opatrzono starylnym brzmieniem, o które zadbali nieźli fachowcy. Mike Spreitzer
(Devildriver) i sam Jeff Waters! Pokręcę tu nosem na rzeczoną sterylność, lecz
w przypadku Final Curse sprawdziła się doprawdy fajnie. Czas najwyższy, by
kapela wychyliła nosa ze swych opłotków, bowiem mogą w najbliższym czasie
solidnie namieszać na scenie. O technice wspominać nie będę, bo to przecież
thrash metal, nieprawdaż? Więcej na www.reverbnation.com/finalcurse
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz